Podczas trwania XII Międzynarodowego Kolokwium Bronioznawczego: „Broń zwierciadłem epoki” Andrzeja Nadolskiego bronioznawcze dokonania i inspiracje (21 – 22 listopada 2013 r.) usłyszałem Tadeusza Grabarczyka: „Uwagi o składzie i uzbrojeniu polskiej jazdy zaciężnej w latach 1471-1499. Czy rejestry popisowe kłamią?” Ów referat upewnił mnie w przekonaniu, że prace nad jazdą zaciężną trwają. Nie myliłem się. Od kilkudziesięciu godzin jestem szczęśliwym posiadaczem ponad trzystu stronnicowego tomu poświęconego jeździe zaciężnej Królestwa Polskiego w XV wieku. Tadeusz Grabarczyk wbrew prądowi dziejów polskiej nauki humanistycznej – jak domniemywam – postanowił samodzielnie postawić kropkę po zdaniu, w którego treści mieszczą się dwa uzupełniające się logicznie terminy: „piechota zaciężna” i „jazda zaciężna”, oczywiście: Królestwa Polskiego w XV wieku. O czym piszę, wyjaśnię za zdań kilka.
Przedmiotowa praca przynosi efekty badań autora zagregowane w trzech głównych zagadnieniach, a są nimi: (Organizacja), (Uzbrojenie, Wyposażenie, Konie) i (Udział w wojnach), a które znajdują podsumowanie w Zakończeniu. Książkę czyta się bez trudu. Moim sprawdzianem przed wyartykułowaniem takiej oceny jest próba NOCY. Kiedy budzę się w nocy a sen nie przychodzi, biorę do ręki wybrany wcześniej tekst. Jeśli po godzinie lektury Hypnos z Morfeuszem nadal się mną nie interesują to oznacza, że nie mają oni szans z treścią którą zgłębiam na jawie. Czy w tym przypadku oznacza to iż treść jazdy zaciężnej jest bez zarzutu? Nie, ale nie jest to okoliczność deprecjonująca jej efekt finalny a jedynie przypomnienie, że człowiek nigdy nie osiągnie założonego celu w 100%. To mimo wszystko pozytywna motywacja na przyszłość, bo zawsze staramy się zbliżyć do absolutu. Z tego co przeczytałem, bardzo mi się podoba troska autora, żeby w prowadzonym przez niego wywodzie było jak najmniej niejasności. Stąd moje uznanie dla nieczęsto spotykanej postawy, która zakłada, że spisane przemyślenia i wnioski nie są kierowane jedynie do wąskiej grupy odbiorców z mniej lub bardziej uzasadnionym przekonaniem o własnej wiedzy fachowej ale i tych pasjonatów, którzy odczuwają wewnętrzną potrzebę poznania a nie dysponują jeszcze wystarczającym aparatem poznawczym wzbogaconym o wiedzę propedeutyczną. Tadeusz Grabarczyk proponuje nam obszerny wykład poświęcony jeździe zawodowej w XV wieku. Kto z nas kocha tabele? Te, które zamieszczono w omawianej przeze mnie pracy przynoszą naprawdę ciekawe spostrzeżenia i skłaniają do własnych przemyśleń nie zawsze tożsamych z wnioskami autora. I to jest kolejny atut owej pracy. Forma otwarta, zaproszenie do merytorycznej dyskusji etc. etc. . Dobrym posunięciem Tadeusza Grabarczyka jest opisanie na wybranych przykładach, działań wojennych zaciężników. Czytelne mapy są dobrą pomocą w ich analizie. Mrówcza praca w archiwach przynosi ciekawe ustalenia jakich dokonał autor. Dla przykładu, odnośnie składu rot konnych: „… wynika, iż jeden ciężkozbrojny kopijnik przypadał na sześciu innych jeźdźców…”.Trudno mi się oswoić z terminem: wojska pieniężne. Ten stan nieprzyswojenia trwa u mnie nie od dzisiaj. Jako zapoznany miłośnik bronioznawstwa nie mogę zgodzić się ze wszystkimi ustaleniami autora. Nie znaczy to jednak, że jest to pejoratywny akcent w mojej rekomendacji. Nie wiem co należy uczynić, by zaciężni i najemnicy polskiej nauki w materii broni i barwy zajęli się profesjonalnie tym czego każdy pragmatycznie myślący naród dawno już dokonał. Chodzi o w miarę spójny i kompletny słownik terminologii tematycznie związanej z uzbrojeniem, znakami i szeroko rozumianą barwą. Do tych emocjonalnych wynurzeń skłoniła mnie zbroja typu „rak”. Zbroja „rakowa” , „racza” a może folgowa. Współcześni Chińczycy, kiedy nie mogą się ze sobą dogadać na tematy ich zajmujące biorą do ręki przybory pisarskie i stawiają znaki, które stanowią jasny pomost w kulturze przekazu myśli. Po zbroi typu „rak” jesteśmy już zapewne zgodni, że proste recepcje z języków ościennych i nasze wyobrażenia osobiste nie zawsze utożsamiają stan faktyczny. W odniesieniu do pracy Tadeusza Grabarczyka jest to niewiele znaczący drobiazg. Jej niedostatkiem uzasadnionym jak mniemam jest uboga moim zdaniem ikonografia. Dlaczego uzasadnionym? Jestem prawie pewien, że uczony wydał tę ważną pracę własnym sumptem. To tłumaczy wiele. Przy okazji casus książki Tadeusza Grabarczyka wyraźnie pokazuje kondycję mecenatu nauki prowadzonej przez nasze Państwo. Recenzentem książki naszego autora o jeździe zaciężnej był profesor belwederski Witold Świętosławski uznany badacz ludów Wielkiego Stepu i średniowiecznego bronioznawstwa. To bez wątpienia nobilituje efekt wieloletnich zmagań Tadeusza Grabarczyka nie tylko z naukową materią. Własnym sumptem – wyjaśnia dobitnie a usprawiedliwia jeszcze więcej. Nie oznacza to jednak, że nie można zgłosić pod adresem twórcy Jazdy Zaciężnej Królestwa Polskiego w XV wieku żadnych krytycznych postulatów. Miałem zaszczyt znać Andrzeja Nadolskiego i cieszyć się przyjaźnią Andrzeja Kleina. Dwaj Andrzeje stworzyli duet, który wykreował swoisty wzór przekazu treści ważnych za pomocą słowa pisanego i obrazu. Z tego zasłynęła Szkoła Łódzka. Zaniechaniem wielu uczonych jest niedocenianie obrazu jako środka informacji i przekazu treści o kapitalnym znaczeniu dla pełnej recepcji spisanych myśli i ustaleń badawczych. Tysiąc słów nie starczy, żeby opisać dobry obraz, rysunek jako nośnik przekazu z naukowym gryfem. Autorowi wartościowego dzieła o rodzaju jazdy, jej znaczenia dla ówczesnych sił zbrojnych królestwa należy się więc drobna uwaga ze strony człowieka wrażliwego i bezinteresownego a zaangażowanego w dobro przekazu historycznego oraz zgodnego z dobrymi ustaleniami bronioznawczymi.
Powstała więc interesująca konstrukcja naukowo- intelektualna, która znajduje wyobrażenie w kwadracie ułożonym w szachownicę. Na obecną konstrukcję składają się: w dolnym lewym rogu – Piechota Zaciężna Królestwa Polskiego w XV wieku (Tadeusz Grabarczyk- Łódź 2000), w prawym dolnym rogu – Piechota Zaciężna w Polsce w pierwszej połowie XVI wieku (Aleksander Bołdyrew – Warszawa 2011), w lewym górnym rogu –Jazda Zaciężna Królestwa Polskiego w XV wieku (Tadeusz Grabarczyk Łódź 2015). Prawe górne pole pozostaje na razie puste. Ruch więc należy do Aleksandra Bołdyrewa. To oczywiście gra i pobożne życzenia. Przypominam sobie jednak swoistą strategię łódzkiej szkoły bronioznawczej i ryty jakie pozostawili po sobie – z wyraźnej inspiracji Andrzeja Nadolskiego- Leszek Kajzer i Zdzisława Wawrzonowska oraz osobny w działaniu wybitny badacz Marian Głosek, który stworzył dla owej szkoły nowe wartości. Tyle piszę o tym zjawisku naukowym, ponieważ dostrzegam mroczne chmury nad przyszłością Łodzi jako jaśniejącego ośrodka badań naukowych nad bronią i barwą.
Zainteresowanych posiadaniem książki: Jazda Zaciężna Królestwa Polskiego w XV wieku Łódź 2015 kieruję pod poniższy adres:
http://jazdazaciezna.wix.com/booksandpapers
Krzysztof Czarnecki
Oddział Poznański