Kunz Lochner okładkaKrzysztof Czarnecki

Klamra Kunza Lochnera

     

 

Każdy pasjonat broni i barwy buduje własny zbiór książek tematycznie związanych z osobistymi zainteresowaniami. Ścieżki wiodące niektóre z woluminów na nasze biblioteczne regały są na tyle interesujące, że te książki zdobywają tym sposobem dodatkową wartość w umyśle kolekcjonera. Mają one własną niepowtarzalną historię. Teraz pozyskanie interesującej nas pozycji wydawniczej sprowadza się do kilku prostych kroków: wyłuskanie książki spośród innych oferowanych, ustalenie aktualnych możliwości finansowych i wreszcie zakup w drodze tradycyjnego aktu woli w księgarni, bądź poprzez procedury w sieci. Dzieje się to do bólu normalnie. Dreszczyk emocji może jeszcze wywołać walka o il.1.cena książki w złotychupragnione dzieło podczas aukcji antykwarycznej. Kiedyś wszystko było inne. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku dostęp do książek tematycznie związanych z bronią i barwą był zgoła inny. Jeśli chodziło o książki z tzw. „ks”- czyli krajów demokracji ludowej, bądź krajów bloku wschodniego nie było to niemożliwe. Ówczesna władza dbała o to by Polacy mogli mieć w jakimś zakresie kontakt z wydawnictwami zagranicznymi pochodzącymi z zaprzyjaźnionych państw socjalistycznych. Inaczej rzecz się miała z tzw. „kk” czyli il.2. cena książki w usdksiążkami zza żelaznej kurtyny. Drogi wiedzy zawartej w formie drukowanej- pochodzącej z krajów kapitalistycznych- były do Polski skierowane rozmaicie. Opiszę jedną z moich ścieżek pozyskania książki z zakresu uzbrojenia, wywodzącej się z „kk”. Na marginesie, skróty „kk” i „ks” ukute zostały przez księgarzy, którzy w ten sposób dzielili książki na te z jednego bądź  tamte z drugiego obszaru płatniczego. Raz w roku pojawiały się w naszym kraju w formie wystawy, książki z zachodu. Nie pamiętam dobrze nazwy tej imprezy. Wystawcy prawdopodobnie pozostawiali egzemplarze wystawowe, które były potem sprzedawane na naszym rynku. Był rok 1977. Do księgarni ORPAN w Poznaniu zwieziono tytułem powiewu wiedzy zachodu, jakąś ich część. Wśród nich była książka: ARMS TROUGH THE AGES William’a Reid’a. Z wypiekami na twarzy przewracałem jej karty. W niej moją uwagę przykuły rysunki przedstawiające zbroję na jeźdźca i konia wykonaną dla króla Zygmunta II Augusta przez Kunza Lochnera. Dzieło Reid’a składa się z 21 rozdziałów poświęconych il.3. armet, fragment rysunku z książki Reid'aróżnym rodzajom uzbrojenia na przestrzeni wieków. Ma ono charakter popularnonaukowy. Jego mocną nadal stroną są oryginalne ilustracje. Wtedy jednak wrażenie jakie na mnie zrobiła owa książka jako całość było powalające. Byłem mile zaskoczony, że w podanej przez autora bibliografii widniała praca Zdzisława Żygulskiego jun. . Obalała również cena, którą wyliczono na poziomie prawie 2.000 zł. . Żeby uzmysłowić czytelnikom nie znającym tych czasów, z jakim rzędem wielkości wydatku należało się w jej przypadku liczyć podaję, że ówczesne przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej wynosiło 4.596 zł miesięcznie. Pokonanie tej poprzeczki stanowiło zaledwie początek kampanii pozyskania książki. Okazało się bowiem, że nawet w przypadku wyasygnowania tak znacznej kwoty pieniędzy i tak nic nie zwojuję, ponieważ nie mam prawa jej kupić. Tak, nie mam prawa. Owa pozycja wydawnicza była zarezerwowana dla bibliotek uczelnianych, bądź dla członków PAN. Wedle informacji pochodzącej od zaprzyjaźnionych pań z księgarni- widzących moje stropienie- mieli oni mieć pulę dewizową na zakup książek z drugiego obszaru płatniczego, która uprawniała ich do nabycia takich fruktów książkowych. Co więc pozostało do zrobienia. Niewiele! Najpierw trzeba było przekonać panie księgarki, by usunęły owo pożądane przeze mnie dzieło z widoku publicznego, czyli z lady ekspozycyjnej. Potem pozostało tylko wyjść na ulicę i znaleźć członka PAN, który chętnie kupiłby dla mnie, mój obiekt westchnień. Wiem, że zabrzmi to jak wyssany z palca scenariusz do jakiejś dramy. Nieco nieobecny duchem wyszedłem z księgarni i niemal wpadłem na koleżankę z historii sztuki. Nie musiałem wyglądać zbyt normalnie, ponieważ patrząc na mnie uważnie, zadała pytanie o przyczynę takiego stanu. Kiedy wyłuszczyłem swój problem, ona pod il.4 zbroja Zygmunta Augusta z katalogu Orzeł i Trzy Koronykoniec rozmowy poleciła żebym zatelefonował do niej wieczorem. Wieczorową porą, podczas rozmowy oświadczyła, że chce mnie widzieć jej ojciec. Gospodarz domu zaprowadził mnie do swojego gabinetu i bez zbędnych wstępów zapytał dlaczego zależy mnie na tej książce. Kiedy odpowiedziałem, wywiązała się ciekawa dyskusja. W jej finale pan profesor – członek PAN (o czym nie miałem do tej pory pojęcia)- na kartce papieru upoważnił mnie do kupna dzieła Reid’a z własnej puli dewizowej, życząc mnie na odchodnym podtrzymywania pasji. Tak oto bez kłopotów, zawirowań i znacznych kosztów nabyłem drogą kupna na własność, upragnioną książkę. Spoglądając na pokaźną wyrwę w domowym budżecie, dla pocieszenia pozostało mnie proste przeliczenie ceny ARMS THROUGH THE AGES wyrażonej w dolarach amerykańskich (35 USD) przez ówczesny czarnorynkowy kurs owej waluty oscylujący wokół 120 zł za dolara. Należy się cieszyć, że obecny rynek książki nieco znormalniał i ceny coraz rzadziej powstają w warunkach nieważkości rynkowej. Strona graficzna książki nadal się broni. Zbroja na rycerza i konia wykonana około 1557 roku dla ostatniego Jagiellona to prawdziwe użytkowe dzieło sztuki, w którym perfekcyjnie połączono obie te cechy. Imponujące baranie rogi pełniące rolę ochrony uszu rumaka symbolizujące siłę i potęgę, do połowy przymknięte- przymrużone powieki osłaniające końskie oczy, piękny hełm typu armet i podkreślająca luksusowy charakter dzieła dekoracja uwzględniająca w środkach wyrazu złocenia i ornamenty wypełnione zimną emalią w czerni i bieli to tylko zachęty do analizowania fragment po fragmencie, kunsztu płatnerza i nieznanego il.5. mitynka, fragment rysunku z książki Reid'amistrza odpowiedzialnego za zdobienie powierzchni zbroi. Wrażenie jakie wywarło na mnie to uzbrojenie ochronne kazało mnie w samej tylko Polsce pielgrzymować do Warszawy, gdzie było eksponowane na wystawie ORZEŁ I TRZY KORONY (Zamek Królewski w Warszawie 2002 r.) oraz do Malborka gdzie ozdabiało Wielki Refektarz podczas trwania imponującej wystawy IMAGINES POTESTATIS, Insygnia I Znaki Władzy W Królestwie Polskim I Zakonie Niemieckim (Muzeum Zamkowe w Malborku 2007 r.). Kunz Lochner młodszy był płatnerzem wybitnym, o czym świadczą jego zachowane do dziś realizacje zbroi na rycerza oraz zbroi na rycerza i konia. Świadomie unikam używania terminu garnitur, od czasu kiedy uświadomiłem sobie iż jest to kolejna kalka językowa z obcego zasobu terminów bronioznawczych. Nie piszę też szerzej o dokonaniach mistrza Kunza, ponieważ tytułową klamrę spina artykuł: KUNZ LOCHNER PŁATNERZ KRÓLÓW I KSIĄŻĄT RENESANSU autorstwa Mariusza Cieśli – znanego czytelnikom naszej Strony ze swej monografii poświęconej zbrojom legnickim – opublikowany w: Prace Komisji Historii Wojen i Wojskowości T. VIII PAU Kraków 2012.

Krzysztof Czarnecki

Oddział Poznański Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy

styczeń, 2016 r.

2576 Total Views 1 Views Today
Partnerzy

karta_logo_MNK_B

mwp

muzuem_lodz

wmwpozn

MuzeumWroclaw

logo Muz. Lub.-1

silkfencing