ACTA

MILITARIA

MEDIAEVALIA

Tom XVII

Kraków – Sanok – Wrocław 2021

 

 

 

W krypcie bibliotecznej na jednej z półek stoi szesnaście tomów, grzbiet w grzbiet, w zwartym szyku, jak w batalii Szwajcarów. Wkrótce dołączy do nich tom XVII. Póki co jest „w czytaniu”. Z dokładnością ratuszowego zegara w Sanoku, od siedemnastu lat, czyli od AD 2005 ukazują się ACTA MILITARIA MEDIAEVALIA. We wstępie tomu I panowie: Jan Machnik i Piotr N. Kotowicz zapowiedzieli powstanie nowej serii wydawniczej poświęconej bronioznawstwu średniowiecznemu. Autorzy wstępu podkreślili, że mają świadomość braku w Polsce (2005) periodyku traktującego tę tematykę w sposób permanentnie poważny. Mając pamięć słonia, przypominają mi się dziesiątki podobnych deklaracji rozpoczęcia jakiegoś przedsięwzięcia i kontynuowania go twórczo w przyszłości, które jeszcze dobrze się nie opierzyły, a już wydały z siebie łabędzi śpiew. W stopie redakcyjnej AMM dostrzegłem wówczas znane mi nazwiska. Prof. dr hab. Marian Głosek i Witold Świętosławski – obaj z Łodzi. Środowisko bronioznawców łódzkich w 2005 roku było wówczas znaną marką w Polsce i Europie. Strony tomu I AMM nieco już pożółkły, co tylko dodało im patyny nobliwości w dobrze rozumianym kontekście naukowym. Przedsięwzięcie trwa i chcę ufać, że ma się dobrze, w czasie który przewartościował i zdeprecjonował już niejedno. ACTA MILITARIA MEDIAEVALIA trzymają styl. Nie jest to częste zjawisko w naszej rzeczywistości. Nie chcę być marudny, ale przytoczyłbym, tak z rękawa kilka przykładów zasłużonych dla kultury i nauki cykli periodyków naukowych, w których brak poważania i zrozumienia dla stylu edytorskiego i jego znaczenia w odbiorze, wydatnie odbija się na jakości przekazu i nośności efektu finalnego. AMM są póki co dobrym przykładem spójnej koncepcji architektury edytorskiej obowiązującej w Wydawnictwie. Powtarzalność powiązana ze zmiennością detali jest trudną do przecenienia wartością. Przypomina to jako żywo, sztukę przetrwania w małżeństwie w dobrostanie, mimo nieuniknionych przeciwności. Odbiorca wie czego może oczekiwać w ramach stylu i koncepcji. Kreowanie zmian dla nich samych jest zmorą naszych czasów. Wszystko musi być modne i na czasie, cokolwiek to znaczy. Tom XVII przyciąga uwagę okładką. Jak już wspomniałem, sztuką jest poruszać się w ramach stylu okładki wytyczonego siedemnaście lat temu i nadal utrzymać ją na atrakcyjnym poziomie, ba, czasem nawet zachwycić odbiorcę. Tak jak to ma miejsce w moim przypadku, z fragmentem Epitafium z końca XV wieku rycerza Grantzina (Grancina) z konkatedry w Kołobrzegu, to przedni wybór. Wnętrze ACTA warte jest lektury. Prawie 250 stron dobrego papieru zadrukowano treścią, która warta jest poznania. Świadomie nie będę recenzował skrupulatnie zawartości tomu. On czeka na kolejnych nabywców, których na pewno przekona co do swojej wysokiej wartości merytorycznej. Ja ze swej strony informuję, że w pierwszym akcie lektury, przebrnąłem przez angielski tekst „Five Helmets associated with the Siege of Neuss 1474/1475” czyli w języku kraju, w którym ukazuje się AMM: „Pięć hełmów związanych z oblężeniem Neuss w 1474/1475”. Napisali go: Dirk H.Breiding i Carl Pause. W drugim akcie czytania, zapoznałem się z komunikatem: „Pozostałości pancerza kolczego z siedziby rycerskiej w Petrykozach koło Opoczna”, którego autorami są: Piotr Strzyż i Jacek Ziętek. Przyznam się tu do źródła tego, a nie innego wyboru- którego nie żałuję -, a którym było nazwisko jednego z autorów. Piotr Strzyż w aktywności naukowej podjął się nader niełatwej dziedziny, jaką jest literatura popularno-naukowa. Trudność w osiągnięciu zadowalającego poziomu w tej dziedzinie, porównywalna jest z napisaniem dobrej książki dla dzieci. Szacunek za odwagę. Znam Płowce, za kilka tygodni uważnie przeczytam Lipany. Dlaczego za kilka tygodni? Ano znając stan liczbowy książek spoczywających w poczekalni w mojej krypcie bibliotecznej i klucz wyboru, tyle może potrwać oczekiwanie na lekturę. Prawdziwą ucztą w sferze daleko wybiegającej poza obszar poznania stała się polemika profesora Mariana Głoska: „Jeszcze raz o bitwie na polach Grunwaldu w 1410 r. w świetle książki Profesora Ekdahla” w łączności z komentarzem pióra profesora Svena Ekdahla: „Commentary on the review of my 2019 Grunwald book by Professor Marian Głosek”. Za sprawą fotografii przedstawiającej obu uczonych podczas uroczystości Jubileuszu profesora Mariana Głoska wróciły wspomnienia z jej części oficjalnej i bankietu na cześć jubilata w 2011 roku. Artykuł (polemika) Mariana Głoska jest dla mnie hitem tomu XVII AMM. Uzasadniam to następująco. Bliski moim zainteresowaniom jest temat i kwestie w nim poruszane. Doceniam klasyczną formę uzasadnień. Zauważyłem w trybie narracji, powściąganie emocji, co przełożyło się na złagodzenie siły przekazu. Choć w polemice nie zabrakło subtelnych uszczypliwości ze strony profesora kierowanych do adwersarza. „Zawsze z ciekawością czekam na Jego kolejne prace poświęcone uzbrojeniu z epoki, a także problematyce grunwaldzkiej. Opublikowane dotąd rozprawy poświęcone były głównie grunwaldzkim sztandarom i relacjom Jana Długosza”. Cytat przytoczyłem również dlatego, że zagadnienie sztandarów krzyżackich było już  od najmłodszych lat  i pozostaje nadal przedmiotem mojego zainteresowania. Będąc od piątej klasy podstawówki, posiadaczem książki: „Jana Długosza Banderia Prutenorum”, Karola Górskiego, Warszawa 1958 podstawowej pracy poświęconej chorągwiom krzyżackim zdobytym pod Grunwaldem, natknąłem się w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia na informację o istnieniu: „Die „Banderia Prutenorum” des Jan Długosz – eine Quelle zur Schlacht bei Tannenberg 1410″, autorstwa: Sven Ekdahl, Göttingen 1976. Trochę czasu upłynęło, nim wszedłem w posiadanie tej książki. Po pierwszym przewertowaniu tomu, zachodziłem w głowę, dlaczego to nie u nas zdobyto się na wydanie opracowania pomnika opisującego chorągwie średniowieczne na poziomie edytorskim na jaki on zasługuje. Od tej pory śledzę  dokonania naukowe Svena Ekdahla, oczywiście w miarę możliwości pasjonata. Ma rację profesor GŁosek zaznaczając: „Jak już wspomniałem, S.Ekdahl jest historykiem, a nie archeologiem.” S.Ekdahl jest historykiem – archiwistą. Choć od czasu (1977) swego cudownego odkrycia trzech okrągłych kamieni uznanych przezeń za pociski, za takiego zapewne chce być również uważany. Opowieść o kamieniach słyszałem między innymi z ust Andrzeja Kleina, a także Romualda Odoja. Smaczków w owej obszernej polemice jest dużo więcej. Na szczególną uwagę zasługują rozważania profesora Głoska o etyce uczonego i prawach autorskich. Moim niepoprawnym idealizmem co do zasad przestrzeganych  w nauce, zachwiało zdanie: „Podsumowując rolę Profesora Svena Ekdahla w ostatnich badaniach na polach Grunwaldu, należy stwierdzić raz jeszcze, iż – niestety – całkowicie zlekceważył on prawo autorskie do odkryć.”.

Popuszczając  wodze publicystycznej  wyobraźni, wymieniam hipotetyczne czynniki, które być może mogły zaważyć na postawie szwedzkiego uczonego.

Sven Ekdahl:

  • spieszy się,

  • ma uznane nazwisko, to jest pozycję w środowisku naukowym,

  • ma wyraziste ego, wrażliwe na awanse,

  • uważa, że zrobi to lepiej,

  • inne kwestie mają marginalne znaczenie,

  • w związku z powyższym decyduje się na samodzielne głoszenie ryzykownych hipotez, co do dróg dojścia i ustawienia wojsk na polach bitwy pod Grunwaldem.

Z czym mamy do czynienia teraz? Od lat, uczestnicy przedmiotowych badań terenowych szeroko pojętego pola bitwy grunwaldzkiej przy użyciu wykrywaczy metali, zawzięcie się kłócą, bowiem standardy dyskusji zostały już dawno wyłączone ze stosowania. Profesor Głosek – z pozycji obserwatora- podnosi w polemice fakt, że nie jest mu znana umowa, w oparciu o którą prowadzono owe badania. To słuszna uwaga. Uczestnicy przedsięwzięcia pochodzą wprawdzie z kręgu europejskiej kultury prawnej, ale przy tak skomplikowanej operacji z udziałem obywateli kilku państw, podstawą do ustalenia wzajemnych relacji, praw, obowiązków i warunkiem sine qua non jest dobrze skonstruowana umowa.

I jak tu się nie cieszyć z zawartości tomu XVII ACTA MILITARIA MEDIAEVALIA, kiedy jego lektura wzbogaca nie tylko wiedzę, ale i pobudza do nieco refleksyjnego myślenia.

 

Krzysztof Czarnecki

Oddział Poznański

Stowarzyszenia Miłośników

Dawnej Broni i Barwy

 

Poznań, lipiec 2022 r.

 

491 Total Views 2 Views Today
Partnerzy

karta_logo_MNK_B

mwp

muzuem_lodz

wmwpozn

MuzeumWroclaw

logo Muz. Lub.-1

silkfencing