Krzysztof Czarnecki

 ANDRZEJ KLEIN

 Mało Znany

    odsłona 4

 

 

 

 

Na stronie tytułowej widnieje wersja próbna – nie ostateczna w kompozycji – wobec przedstawienia chorągwi „gończej” w książce „Banderia Apud Grunwald Chorągwie polskie pod Grunwaldem”  autorstwa Andrzeja Kleina, Nicholas’a Sekunda i Konrada A. Czernielewskiego. Na obrazie uwagę widza skupia konny rycerz herbu Osoria. To zapewne Andrzej z Brochocic dowodzący chorągwią gończą w bitwie pod Grunwaldem. Za nim chorąży i podążający w zwartym szyku zbrojni wchodzący w skład tej chorągwi. Widzimy, że w wersjach roboczych do Banderii kompozycje malarskie Andrzeja Kleina opierały się na jego ulubionym „wychodzeniu” postaci głównych poza kadr. Ten charakterystyczny ryt stylistyczny przywodzi skojarzenia z układami kompozycyjnymi obecnymi w secesji. Obraz był eksponowany na wystawie: „Grunwald 1410 w artystycznej rekonstrukcji historycznej„, która miała miejsce: w Wielkopolskim Muzeum Wojskowym w Poznaniu i czas: w 600 lecie rocznicy grunwaldzkiej bitwy – w 2010 roku. W toku myślenia o kolejnym odcinku cyklu, przypomniał mi się epizod popularyzatorski w wykonaniu dwóch Andrzejów, Kleina i Nadolskiego. Dotyczył on Grunwaldu 1410. W 1981 roku ukazał się numer 64 (datowany: listopad – grudzień 1981 r.) pisma „Uniformes” (Uniformes Les Armées De L’histoire) wydawanego we Francji. (Na marginesie: zaciekawiony tym jak plasuje się ten artykuł w dorobku profesora Nadolskiego, znalazłem go w wykazie prac uczonego w roku 1981 pod generalną pozycją nr 165 (Archeologia Polski, t. XXXIX: 1994). Zamieszczono w nim artykuł prof. Andrzeja Nadolskiego pt.”Grunwald 1410″. Szatę ilustracyjną  przekazu zdobią zdjęcia nagrobka króla Władysława Jagiełly, hełmu z Siedlątkowa, hełmu typu „pekilhube”, hełmu z Mielna, miecza z Wolborza i fragmentu mojego ulubionego obrazu z Muzeum Erazma Ciołka: „Wierzbięta z Branic„. Prezentację uzupełniają barwne reprodukcje dwóch banderii krzyżackich: chorągwi większej wielkiego mistrza krzyżackiego i chorągwi miasta Królewca z „Banderia Prutenorum”. Prawdziwą ozdobą artykułu są dwie ilustracje barwne autorstwa Andrzeja Kleina prezentujące po czterech zbrojnych ze strony polsko – litewskiej i krzyżackiej. Obie noszą sygnaturę autora „AK 80”. Każda z nich opatrzona jest podpisem objaśniającym kogo wyobrażają przedstawione postaci zbrojnych na koniach i jakie noszą oni uzbrojenie. Oryginalne objaśnienia ilustracji z sygnalizowanego przedsięwzięcia, zostały zamieszczone w tym tekście pod obrazami. Rycerze koronni noszą tarcze z herbami. Jeździec na koniu w lewadzie ma na tarczy herb „Ogończyk” mylnie podpisany jako „Odrowąż”. Pozostałe herby to „Jastrzębiec” i „Nałęcz”. Wojska białorusko-litewskie reprezentuje jeździec na siwym koniu. Wojska zakonu krzyżackiego reprezentowane są przez wojownika pruskiego, rycerza niemieckiego sojusznika zakonu, rycerza herbu „Rogala” w służbie krzyżackiej i rycerza zakonnego. Andrzej Klein i Andrzej Nadolski doskonale się rozumieli w kwestii postrzegania specyfiki uzbrojenia z czasów Grunwaldu. Na obu obrazach widoczne jest przenikanie uzbrojenia pomiędzy przeciwnikami. Przykładem tego jawi się przedstawienie rycerza zakonnego. Krzyżak nosi na głowie hełm typu „pekilhube”, w ręce dzierży sulicę i wyposażony jest w pruską pawężkę. Teatr  konfliktów zbrojnych Krzyżaków z sąsiadami w tej części Europy, wytworzył w nich specyficzną strategię i taktykę prowadzenia wojen. Wzajemne doświadczenia znajdywały wyraz w recepcji uzbrojenia. Wojska używały takiego rynsztunku jaki sprawdzał się w toku działań militarnych. Nie miało większego znaczenia jakiej proweniencji była broń drzewcowa, ochronna etc. . Przydatniejsze zwyciężało na polu walki. Ten właśnie przekaz niosą obrazy Andrzeja Kleina. Od strony ilustracyjnej detale uzbrojenia są czytelne. Autor nie bał się mnogości w upozowaniu jeźdźców i koni. Przedmiotowe obrazy ilustrujące zbrojnych pod Grunwaldem nadal zachwycają bogactwem treści, lapidarnością i jasnością przekazu wizualnego. Nadal pozostaje mi niedosyt, że nie powstało więcej prac tego niesamowitego duetu bronioznawczego.

Krzysztof Czarnecki

Oddział Poznański

Stowarzyszenia Miłośników

Dawnej Broni i Barwy

Poznań, lipiec 2021 r.

 

P.S.

Uważniejszy czytelnik zapewne dostrzegł w podpisie pod ilustracją prezentującą naszych zbrojnych odręczny dopisek: „Ogończyk”. Jasność komunikatu wizualnego naszych herbów jest oczywistością. Jak widać w tym przypadku, zdarzają się jednak pomyłki. Nie pamiętam dobrze, co mówił na ten temat Andrzej Klein i skąd się wziął ów błąd. Mam jednak w pamięci, że rozmawialiśmy o tym. Post scriptum wywołało skojarzenie z referatem i prezentacją multimedialną pt:„Uzbrojenie w artystycznej wizji Stanisława Samostrzelnika na podstawie „Liber Geneseos Illustris Familiae Schidloviciae (przed 1532)””. Szydłowieccy pieczętowali się herbem „Odrowąż”. Ów znak utkwił mi w pamięci od wczesnego dzieciństwa. W zamku w Kórniku zobaczyłem po raz pierwszy miniatury Stanisława Samostrzelnika. Ilekroć a właściwie po wielokroć kiedy byłem w Kórniku, to zawsze zastygałem przed miniaturami mistrza z Mogiły. Z czasem przekaz miniatur, początkowo niezrozumiały był na tyle niepokojąco inspirujący, że zacząłem w chwilach wolnych zgłębiać Samostrzelnika i jego mecenasa Krzysztofa Szydłowieckiego. Dla potrzeb niniejszego artykułu przedstawiam herb „Odrowąż” w wykonaniu mnicha niepospolitego. Będzie to prezentacja herbu rodu. Warto tu zaznaczyć, że Krzysztof Szydłowiecki miał prawo do pewnej modyfikacji herbu. Jest to temat na osobną opowieść. Dzieło Stanisława Samostrzelnika pięknie oddaje specyfikę herbu „Odrowąż”.

 

 

 

1830 Total Views 2 Views Today
Partnerzy

karta_logo_MNK_B

mwp

muzuem_lodz

wmwpozn

MuzeumWroclaw

logo Muz. Lub.-1

silkfencing