Tamara i Trema (zamiast wstępu)
Dwie piękne gniade klacze, matka i córka, były pierwszymi końmi z jakimi miałem do czynienia. Rezydowały w obszernej stajni mojego dziadka. Nigdy nie widziałem ich przy pracy na roli. W niedzielę zawoziły nas do kościoła. Jeździły do „urzędu”. Mój dziadek zakazywał mi zbliżać się do nich Teraz widzę, że przez wzgląd na bezpieczeństwo. W efekcie, niejednokrotnie budził mnie wyciągając zaspanego spod koni. Rozłożony na świeżej pachnącej słomie, pod brzuchem jednej bądź drugiej klaczy czułem się bezpiecznie. Nigdy mnie nie spotkało z ich strony nic złego. Nigdy też nie dowiedziałem się, dlaczego w chwilach stresu dziadka, nazywany byłem Madziarem. To podczas pobytów wakacyjnych zaraziłem się historią, a w szczególności historią wojen. Pięciolatek nie mógł się wyzwolić z ramion przedstawienia wyobraźni wywołanej „Pochodem kultury krzyżackiej w Polsce” autorstwa Wojciecha Gersona. Kolejnym toposem w rozwoju pasji były kontakty z Andrzejem Nadolskim. W nawiązaniu do głównego tematu tego pisania trzymam we wdzięcznej i sprawnej pamięci dyskusję z profesorem na temat tego jak wyglądał, a raczej jak przypuszczalnie mógł się prezentować destier spod Grunwaldu. Mam pełną świadomość, że mało kto teraz tak pisze, a już szczególnie wstęp do rekomendacji książki. Ten prawie „dadaistyczny” w środkach wyrazu tekst ma jedno jeszcze przesłanie do spełnienia. Nie wstydźmy się korzeni ciągnących soki dla rozwoju pasji, ponieważ przyroda jest nadal zagadką. Jak inaczej tłumaczyć poboczną dla jego życia, ale jednak drogę pasjonata, który dzięki Gersonowi nauczył się czytać w wieku niespełna pięciu lat, pozostawiając za sobą liczną rzeszę niczego nieświadomych ofiar przymuszanych do nauki czytania przez niewinnie wyglądające dziecię z książką pod pachą. I tak przechodzimy do pracy i jej Autora.
„Equus Polonus, Koń w wojsku polskim w XVI wieku”
Mniej więcej miesiąc temu ukazała się książka Aleksandra Bołdyrewa – „Equus Polonus Koń w wojsku polskim w XVI wieku” Piotrków Trybunalski 2016 r.. Spis treści mówi nam, że zawiera ona informacje o hodowli, tresurze, handlu czynnościach związanych z tym niezwykłym zwierzęciem, a przede wszystkim o roli koni w walce i logistyce w wieku XVI w siłach zbrojnych na usługach państwa polskiego. XVI stulecie oznacza, że główny zrąb pracy odnosi się do tego okresu, co z oczywistych dla mnie względów nie wyklucza wątków ze swoich początków wysnuwanych jeszcze z XV stulecia jak i epilogów haczących o wiek XVII.
Autor, Aleksander Bołdyrew jest znany szerokiemu gronu miłośników historii okresu chwały XV-XVI wieku, choćby z lektury „Produkcji i kosztów uzbrojenia w Polsce XVI wieku „Warszawa 2005 i „Piechoty zaciężnej w Polsce w pierwszej połowie XVI wieku”. Warszawa 2011. przedstawił nam kolejny owoc prowadzonych przez siebie prac badawczych. Jest nim „Equus Polonus Koń w wojsku polskim w XVI wieku” Piotrków Trybunalski 2016. Uważnym odbiorcom prac tego autora nie muszę zwracać uwagi na cechy szczególne jego pisarstwa naukowego. Znajdziecie je i w KONIU, ale nie tylko je. Jeśli poddacie się swoistej „poetyce” lektury to traficie nie tylko na ogrom wiedzy wyciśnięty przez Aleksandra Bołdyrewa w „pasjonującej kwerendzie” przez niego dokonanej w wyniku obcowania ze źródłami na nie tylko oczywisty „koński temat”. W ten sposób rodzi się erudycja. Oznacza to ni mniej ni więcej, że twórca książki o koniu w XVI wieku nie bał się w naukowej pracy pozostania sobą, a nie tylko wejścia w kostium twórcy anonimowego odmaterializowania przekazu. To moim zdaniem akt naukowej odwagi. W efekcie praca ta zawiera w sobie prawdziwe smaczki źródłowe. Są nimi, wymienię tylko dwa ze skrajnych biegunów. Pierwszy, to opis konia pochodzący z przedmiotowej epoki, który zawiera w sobie ogromny ładunek emocji i terminologii pozostawiając współczesnego nam czytelnika w sporym interwale na refleksję i emocję. Drugi to .. temat często niezrozumiale dla mnie pomijany: Logistyka. Proza życia wojska, NIEEFEKTOWNOŚĆ życia, podczas kampanii – rozdział: WOŹNIKI. Zawsze stawiałem tezę, że w finalnym starciu równorzędne znaczenie ma nie tylko ostateczny cios czy pchnięcie (strzał), ale sprawny to znaczy nakarmiony przez „tabory” zbrojny i wypoczęty, syty i przez to wytrwały wierzchowiec, jego wierzchowiec. Aleksander Bołdyrew w swoim KONIU … ma i obszernie dowodzi, to samo zdanie. Ilustracji z tego tekstu nie znajdziecie w książce „Equus Polonus….” Znajdują się w niej za to, ryciny ilustrujące wygląd repellona polskiego, wężyka włoskiego, munsztuki, wędzidła i ciekawy wybór piętn końskich. Publikacja ma wszelkie cechy indywidualnej i niezależnej. Autor wydał tę pracę własnym sumptem, co moim zdaniem jest kolejnym objawem choroby jaka toczy naszą naukę. Szczególnie tę zinstytucjonalizowaną. Uwaga moja jest z pochodzenia własna i niezależna. Dziękuję Autorowi za publikację wyników swoich badań i chylę czoła dla determinacji w pokonywaniu licznych trudności na ścieżce wydania książki. Pracownik uczelni nie powinien jednak tracić czasu i energii przeznaczonej na zgłębianie wiedzy, dla brukowania własnej drogi wydawniczej, bo od tego powinni być zawodowi wydawcy motywowani publicznymi funduszami na upowszechnianie efektów pracy naukowej. Nie jest to niestety odosobniony przypadek, że gdyby nie determinacja autorów nigdy by wiele cennych książek nie ujrzało światła dziennego.
Krzysztof Czarnecki
Oddział Poznański Stowarzyszenia Miłośników Dawnej Broni i Barwy
Poznań, lipiec 2016 r.