Tomasz Kusion

1.T.K. ilustracja tytułowaO pełnokształtnej figurce historycznej, dla  kolekcjonerów (Historycznie, o cierpieniach twórcy… .)

     

 

         Historia wojen, wojownicy, żołnierze i ich przedstawienia interesowali mnie „od zawsze”. Na początku, dziecinne zainteresowania, były zaspokajane przez figurki kupowane w sklepach. Figurki były różnie wykonane, różnej wielkości i jakości, ale pozwalały na grę wyobraźni. Niestety, nie było ich wiele. Wobec tego zacząłem tworzyć je sam, z różnych materiałów od kory drzewnej do kartonu, w różnych wielkościach – najmniejsze miały dwa centymetry. To dalej był rodzaj młodzieńczej zabawy, gdy wyobraźnia zastępowała, i osłaniała wszystkie niedoskonałości tych dość prostych i nieudolnych tworów.

         Wreszcie,  na początku lat osiemdziesiątych XX wieku (tak , tak zeszłego stulecia) pojawiły się nowe, ogólnodostępne masy termoutwardzalne, modeliny (modurity) z których można było tworzyć pełnokształtne figurki. 2. T.K. Rzut oka na WarsztatDodatkowo po pewnym czasie pojawiły się sprowadzane z zachodu (bardzo drogie) dwuskładnikowe masy chemoutwardzalne, trudne w zastosowaniu, ale o lepszych parametrach technicznych: większej rozdzielczości, możliwości dużo skuteczniejszego polerowania powierzchni, w celu otrzymania gładkich płaszczyzn. Wszystkie dodatkowe elementy można było wykonać z drewna, drutu, papieru, kartonu itp. Mniej więcej taka sytuacja trwa do dzisiaj. (obecnie mas chemoutwardzalnych, dostępnych, tanich jest więcej), nie dotarły niestety materiały dodatkowe do wykonywania detali, a zwłaszcza broni: specjalne płytki, arkusze, pręciki z miękkiego plastyku.

         Był to przełom technologiczny. Należało wybrać wielkość figurki. Mnie wydawała się najbardziej korzystna skala 1 : 32 (w innym oznaczeniu 54,0 mm – wysokość od oka do podstawki) figurki dość duże, aby można je było zrobić precyzyjnie, oddając wiele szczegółów, dość małe aby były wygodne w zestawianiu w grupy i przechowywaniu. Przyjąłem jako zasadę tworzenie grup tematycznych, minimum trzech figurek, najlepiej z przeciwnych obozów, preferując postacie walczących (w ruchu). Postanowiłem nie gloryfikować wojny, wykonywać wojowników, możliwie zbliżając się do rzeczywistości, pokazując okrucieństwo gdy uznałem to za konieczne, biedę, głód …nie tyle bohaterów, ile ofiary wojny. Oczywiście w zależności od tematu, wyglądało to różnie .

         Konieczne było rozwiązanie pewnych spraw „ideowych”. Ponieważ był to rodzaj zabawy, hobby, zainteresowania mogły być dowolne (w moim przypadku o wielkiej rozpiętości czasowej i tematycznej), ale był to też rodzaj dokumentacji, wyboru, upamiętnienia- bohatera, herosa, a może mordercy, zabójcy, zbrodniarza …Z biegiem czasu, trzeba było określić swój stosunek do historii, wojen i wojska, także do wojowników, żołnierzy, ewentualnych ofiar wojny (właśnie w takiej kolejności). Na wojnach zdarzały się przejawy bohaterstwa, kreowano bohaterów, ale przecież były głównie nieszczęściami dotykającymi wszystkich. Czterej jeźdźcy Apokalipsy zbierali swoje straszne żniwa. Wojsko, to nie tylko paradne mundury, defiladowy krok, ale też wieloletnia katorga, głód , łachmany, kalectwo i rany. To zresztą wiązało się z problemami poznawczymi i badawczymi, bo był to sposób rekonstrukcji dawnych czasów, to znaczy poszukiwaniem materiałów do strojów, mundurów, broni, detali, a więc wizyty (a później praca) w muzeach, zbieranie książek, artykułów, zdjęć, informacji itp. Proszę pamiętać o ograniczeniach ludzi „zza kurtyny”, o innej rzeczywistości materialnej, czasów  permanentnego kryzysu ,ograniczeniach w wyjazdach, braku pieniędzy, dramatycznego przelicznika pieniężnego – wreszcie … braku Internetu … (Tak, tak, były takie czasy, i to stosunkowo niedawne !!!). Wszystkie „ znaleziska” należało umiejscowić, w danym okresie historycznym, ocenić, nawet materiały z danej epoki, rzeźby, malarstwo, grafiki, na ile oddają rzeczywistość, ile w nich stylizacji rysowników, malarzy- twórców .Ten rodzaj bezinteresownego ciułania, trwał lata, a praktycznie trwa do dzisiaj, sprawiając przyjemność gromadzeniem wiedzy, ale też odbierając złudzenia, odsłaniając ciągle, powtarzające się, te same mechanizmy historyczne oparte głównie na głupocie, egoizmie, pazerności ,brutalności, braku skrupułów, braku współczucia i litości … . To zresztą spowodowało zmianę mojego postrzegania świata wojny, odchodzenia od okropieństw wojennej zawieruchy, na rzecz codzienności.

         Po zebraniu odpowiedniej wiedzy można już było wykonać figurkę, lub grupy figurek. Oczywiście, oprócz dążenia do doskonałości, jako zasadę przyjąłem wykonywanie wszystkich elementów samodzielnie. Można się na 3. T.K. Warsztat z przykładami działańinnych wzorować, ale nie można kopiować, gdyż jest to niehonorowe, nie tylko jest to nielegalne i naganne. Każdy twórca ma oczywiście własne podejście do przygotowań:  można rysować, planować itp. … . Ja po prostu widzę gotową postać, którą trzeba wykonać. Pozostaje jej praktyczne wykonanie, ale figurki żyją własnym życiem i czasem w trakcie wykonywania, to one wymuszają zmiany (zwykle na lepsze). Jest w tym jakiś element „metafizyki”, której nie rozumiem, ale której doświadczam. Problemy techniczne najpierw są przeszkodą, trzeba wymyśleć i wypracować sposoby ich przezwyciężenia. Potem zaczynają cieszyć, wręcz wybiera się tematy, które umożliwiają wykazanie się perfekcją. Trzeba od razu zaznaczyć ,że robi się to głównie dla siebie, gdyż większość, oglądających tego nie widzi, nie jest w stanie wyłapać szczegółów, lub nie ma dość wiedzy historycznej, aby ocenić subtelności i „smaczki” wykonania. Potem wykonuje się dodatkowe elementy: broń, oporządzenie (czasem można zrobić to wcześniej- mam w domu mnóstwo głów, broni, dodatkowych elementów figurek, które nie powstały i być może nigdy nie powstaną). Dopiero teraz można (w przybliżeniu) zobaczyć całość, która zadawala lub nie. Wbrew pozorom to nie koniec. Po odłożeniu na jakiś czas gotowej figurki, widzi się jej braki. Żmudna praca może się zacząć od początku. Poprawki nie zawsze pomagają, czasami kończy się to zniszczeniem figurki, jej odłożeniem, czasem na lata, lub przerobieniem.

         Dość szybko, ale w sposób przypadkowy okazało się ,że na figurkach można także zarabiać, tuż za granicami jest spory rynek kolekcjonerów i zbieraczy, o długich tradycjach. Oczywiście kolejnym krokiem, aby móc w tym uczestniczyć było opanowanie technologii, pozwalającej na powielanie modeli. Wiązało się to z nieco innym ich przygotowaniem, a przy skomplikowanym układzie postaci i konieczności dodania oporządzenia, podziałem modelu na części, aby umożliwić wykonanie form. Sam staram się dzielić figurki jednie na konieczne części, zmniejszając ich ilość (czasem kosztem technicznych kłopotów, przy odlewaniu) gdyż części idealnie dopasowane w modelu, w odlewach, zwłaszcza przy odlewaniu kilkudziesięciu sztuk, już pasować nie muszą. To problemy techniczne wynikające z samej technologii … . Klasyczny sposób odlewania figurek w metalu, nie wymagający bardzo specjalistycznych przyrządów i aparatury okazał się rozwiązaniem najprostszym i najlepszym. Decydująca jest jakość ostatecznego odlewu, a przy prostych „ klasycznych” warunkach , efekt może być … różny. Trzeba w to włożyć mnóstwo pracy i czasu. Oczywiście w interesie własnym należy starać się o utrzymanie jakości, ale nie jest to takie proste (to dlatego wszystkie „ pirackie” kopie są wyraźnie gorsze od oryginałów).

Przejście do etapu „produkcji”, miało oczywiście swoje dobre strony, ale dostarczyło także masę nowych problemów. Trzeba było wymyślić i załatwić opakowania, przygotować materiały informacyjne, katalogi, co w ówczesnych warunkach wymagało czasu i pieniędzy (dzisiaj jest podobnie, ale niesłychanie zmieniły się na korzyść, możliwości techniczne, np. fotografii…).Co więcej człowiek zdaje sobie sprawę, że to wszystko jest konieczne, ale nie ma nic wspólnego z ulubionym wykonywaniem figurek, zajmuje mnóstwo czasu!

         Traktując to ciągle jako działalność dodatkową (do pracy zawodowej) nawiązałem kontakty ze zbieraczami figurek w Austrii i Niemczech. Wziąłem udział w wystawach z okazji trzystulecia Odsieczy Wiedeńskiej w Wiedniu w 1983 roku, a potem zacząłem brać udział w Międzynarodowych  Targach i Pokazach odbywających się co dwa lata w miasteczku Kulmbach w Bawarii. Założyłem firmę, i rozpocząłem profesjonalną działalność. Głównym produktem są kolekcjonerskie figurki, pakowane, do samodzielnego klejenia i malowania. Można również nabyć figurki gotowe, sklejone i pomalowane. Figurki są malowane artystycznie farbami akrylowymi i gwaszami, a następnie zabezpieczone werniksem. Możliwe jest także zamawianie pojedynczych figurek, lub scenek na ozdobnych podstawkach drewnianych, z imitacjami terenu. Dodatkowo, można zamówić modele z mas plastycznych do samodzielnego wykonania form, wg samodzielnie zaprojektowanych wzorów, lub zamówienie indywidualnie zaprojektowanych figurek, już gotowych w formie metalowych odlewów, oczywiście po uzgodnieniu warunków.

         Jeszcze kilka słów o „rynku figurek pełnokształtnych”. To rynek ogromnie już nasycony, chimeryczny i niestały, bez określonych reguł i kierunków. Są oczywiście mody, ale krótkotrwałe i przemijające. Przy ogromnej ilości figurek 4. T.K. Autorróżnych wielkości, różnej jakości, różnych preferencjach zbieraczy, sama jakość wcale nie jest decydująca. Nowy atrakcyjny temat także nie jest przepustką do sukcesu, gdyż zbieracze są zwykle konserwatywni i mogą nowości, nawet wspaniałe kompletnie zignorować. Duże, wiodące firmy starają się asekurować „robiąc po trosze wszystko” rozwijając ogromny świat reklam w specjalnych wydawnictwach, kuszący nabywców. Wykonują pojedyncze figurki, w różnych skalach, w większości świetnie wykonane, odchodzące jednak od realności historycznej, w stronę umowności, efektowności lub wręcz efekciarstwa, Ostatnio dodano, widocznie dla młodych zbieraczy – nabywców, nowe tematy wiążące się ze światem fantastyki, a raczej Fantazy.   Niestety, w mojej ocenie,   fantastyka nie jest żadnym rozwiązaniem, bo nie ma żadnej ciągłości i konsekwencji. Fantazy jest jakąś namiastką historii – dla leniwych. Ponieważ młodzi mają teraz nowe zainteresowania ,inne możliwości związane z technicznymi gadżetami, przy propagowaniu dość fałszywego pacyfizmu, skutkującego dramatycznym obniżeniu świadomości historycznej i znawstwa historii, zaczyna się w sposób naturalny załamywać ciągłość historycznego kolekcjonerstwa. Grono seniorów w sposób nieunikniony i niestety naturalny przerzedza się, a następców jest coraz mniej. Jest to już widoczne!

         Wykonywanie figurek to wspaniała, wszechstronnie angażująca, działalność, sposób wypełnienia życia, z drugiej strony to ciągła, katorżnicza praca, wymagająca pracowitości, wyrzeczeń, ogromnej  – ilości czasu i sporych funduszy. To rodzaj powołania i to dość elitarnego. Nie robi się tego dla pieniędzy!

         Proszę bez złudzeń, jedynie największe firmy, – w Europie zaledwie kilka –  mające za sobą mocne zaplecze techniczne, pracowników, silne działy promocyjne i reklamowe, mogą się z tego utrzymywać. Ogromna większość, to małe rodzinne firmy, w których pracują, pomagają, członkowie rodzin, o dodatkowych dochodach z pracy zawodowej lub emerytur. Mity o „ogromnych pieniądzach”, miały swoje „historyczne” podłoża, lecz zupełnie nie przystają do obecnej rzeczywistości. Wszystkim powtarzam, jeśli ktoś tylko chce na figurkach zarabiać pieniądze, to źle trafił – jest mnóstwo lżejszych i efektywniejszych sposobów zarabiania.

         O samym sposobie konstruowania figurki, jej postawy, ruchu, gestu (a nie jest to obojętne), a także o procesie technologicznym, napiszę kiedy indziej, tym bardziej, że następują gwałtowne zmiany w tej dziedzinie, od nowych urządzeń do nowych technologii.

Napiszę także o tym jak ja postrzegam sukces w tej dziedzinie, o współpracy z innymi i pracy dla innych… .

 

Tomasz Kusion

 

1525 Total Views 2 Views Today
Partnerzy

karta_logo_MNK_B

mwp

muzuem_lodz

wmwpozn

MuzeumWroclaw

logo Muz. Lub.-1

silkfencing