Tadeusz Jeziorowski

Mundury Stanów

Galicyjskich

O wystawie wawelskiej i jej katalogu

Wystawy poświęcone mundurom to rzadki temat w naszym muzealnictwie. Każdą zatem czasową ekspozycję o tej tematyce należy uznać za wydarzenie, nawet gdy jej skala nie jest duża. Taka niewielka wystawa w styczniu bieżącego roku została zorganizowana przez Państwowe Zbiory Sztuki na Wawelu, a poświęcono ją zapomnianym mundurom Stanów Galicyjskich. Wprowadzonym w roku 1817, używanym krótko, bo do zawieszenia działalności Stanów w 1845 r. Inspiracją do zainteresowania się tym tematem było nabycie do zbiorów wawelskich w roku 2008 bezimiennego portretu w efektownym, ówcześnie nie rozpoznanym, a co więcej, nawet błędnie odczytanym kolorystycznie stroju kontuszowym (zamiast wyłogów granatowych, uznano je za czarne). Portret sygnował, ale nie datował, znany swego czasu malarz lwowski Marcin Jabłoński (1801-1876), jako portrecista czynny po 1820 do 1852.

O nabyciu intrygującego wizerunku wraz z towarzyszącym mu tego samego pędzla przedstawieniem młodej damy poinformowano prezentując oba portrety w 2009 r. na wystawie nabytków wawelskich. W katalogu wystawy opracowała je Agnieszka Janczyk sugerując, iż ukazany na obrazie strój mężczyzny, to prawdopodobnie galicyjski mundur urzędniczy (Zbiory wawelskie, Nabytki 2008, Katalog wystawy czerwiec-wrzesień 2009, Kraków 2009, s. 16-17, poz. 4 – dama i poz. 6 – wizerunek mężczyzny).

Choć nabyty razem wspomniany portret młodej kobiety malarz datował rokiem 1846, wizerunek mężczyzny jest niewątpliwe wcześniejszy. Po latach badań przybliżyło to identyfikację stroju, a w efekcie pozwoliło na domniemanie, że przedstawionym jest Hipolit Czajkowski, członek Stanów Galicyjskich 1830-1845. (A. Janczyk, D. Kucia, Portret Hipolita Czajkowskiego (?) i wizerunki członków Stanów Galicyjskich w mundurach stanowych, „Studia Waweliana”, 17, 2016). 

Na wystawie, będącej efektem tych studiów i zatytułowanej „Mundury Stanów galicyjskich. Wystawa w dwusetlecie ustanowienia”, zaprezentowano w sumie 19 obiektów. Od egzemplarza „Gazety Lwowskiej” z 14 maja 1817 r. z urzędowym opisem wprowadzonego tydzień wcześniej munduru, poprzez reprodukcję projektu munduru galowego, portrety w mundurach stanowych, epolety używane zarówno do munduru polowego jak i galowego, rękojeść szpady i noszony do broni temblak. Wystawę zrealizowano według koncepcji dyrektora Wawelu, prof. dr hab. Jana K. Ostrowskiego. Ekspozycję, otwartą 31 stycznia, prezentowano do 30 kwietnia 2017 r.

Towarzyszący wystawie katalog –  Mundury Stanów Galicyjskich, Wystawa w dwusetlecie ustanowienia, Zamek Królewski na Wawelu, Kraków 2017, opracowali pomysłodawca Jan K. Ostrowski i Agnieszka Janczyk. Publikacja cieszy oko swoim wysokim poziomem edytorskim. Choć objętościowo jest to niewielka broszura (s. 39, il. 28), wydana została za to w dużym formacie – 28,2 x 23,8 cm. Nie należy przez to, co prawda, do zbyt poręcznych, ale wyróżnia się oryginalną koncepcją graficzną projektu Piotra Kułasa. Od razu przywodzi na myśl poprzednią pozycję tego samego grafika, inny, równie pięknie wydany katalog wystawy wawelskiej z 2012 r., mianowicie Napoleon – Wielka Armia – Polacy 1812-2012, także wówczas zorganizowanej z inspiracji prof. Jana K. Ostrowskiego.

Katalog tegorocznej ekspozycji otwiera wstęp prof. Ostrowskiego o pomyśle wystawy, o Stanach Galicyjskich i mundurach ich członków w wersji polskiej i niemieckiej, w odmianach tzw. polowych i galowych, portretach przedstawiających ten ubiór oraz innych mundurach galicyjskich.

Autor stwierdza, że zestaw barw (biała kamizelka lub żupan, granatowy frak lub kontusz ze szkarłatnymi wyłogami) w zasadzie nie różnił się od barw przedrozbiorowego munduru województwa krakowskiego oraz munduru obywatelskiego z czasów Księstwa Warszawskiego. Uwaga nie jest słuszna. Owszem, tak można uważać z dzisiejszego punktu widzenia, gdzie dla większości każda czerwień, to po prostu czerwień. Tymczasem dawniej decydowały, i to w sposób zasadniczy, odmiany tej barwy. Karmazyn był zbliżony do amarantu, stąd popularność tego ostatniego w czasach Księstwa Warszawskiego, ale karmazyn nigdy nie był tożsamy ze szkarłatem. Województwo krakowskie wyróżniało się właśnie karmazynowymi „przydatkami” (kołnierzem i łapkami) do granatowego munduru. W identycznych barwach był mundur obywatelski Księstwa Warszawskiego – granat z karmazynem. Przy bieli sukni spodniej, kamizelki czy żupana, to był zestaw typowo polski, zapoczątkowany w XVIII w. mundurami husarii i jej dziedziców – Kawalerii Narodowej. Przypomnijmy, że niżej traktowane w hierarchii wojskowej pułki Straży Przedniej odróżniano inną czerwienią – pąsem. Karmazyn był zatem barwą polską uznawaną za uprzywilejowaną, o wyjątkowym znaczeniu.

Szkarłat na mundurach Stanów Galicyjskich żadną miarą nie nawiązywał do polskości mundurów województwa krakowskiego, symbolizowanej barwą. Wzorem mundurów innych stanów austriackich odnosił się do zwykłej czerwieni, barwy składowej niebiesko-czerwonych barw prowincji od sztucznie utworzonych, jak i samo Królestwo Galicji i Lodomerii, herbów obu „królestw”. Autor reprodukuje zresztą, tyle że bez komentarza o znaczeniu kolorów, mundur  Stanów Tyrolskich oraz mundur Stanów Czeskich. W tym pierwszym szkarłatny kołnierz i wyłogi nawiązują do barwy czerwonego orła tyrolskiego, natomiast drugi – szkarłatny z białym kołnierzem i wyłogami rękawów, swoje barwy wziął od białego czeskiego lwa w czerwonym polu. Jednocześnie autor stwierdził, że zachowane w zbiorach wiedeńskich fraki, szczególnie w wersji polowej, były do siebie bardzo zbliżone na terenie całego cesarstwa. Ma w tym rację, natomiast wskazanie dla nich wzorów, i to jednoznaczne, znalazło się w haśle Agnieszki Janczyk omawiającym ogłoszenia o mundurach w „Gazecie Lwowskiej” (kat. 1). Zacytowany reskrypt cesarski z 13 kwietnia 1817 r. brzmi: „oczekujemy od wiernych Stanów Naszych propozycji jego [munduru] na kształt mundurów innych Prowincji Naszych, a to według kolorów herbu Naszych Królestw Galicji i Lodomerii.

Autor podał, że mundury „polowe”, a tak je w ogłoszeniu „Gazety Lwowskiej” nazwano, to niemieckie Campagne-Uniform. Ten budzący dziś zdziwienie termin, czego w katalogu nie wytłumaczono, źródłosłów ma w terminologii wojskowej. Nie był jednak określeniem munduru polowego w obecnym znaczeniu, rozumianego jako odrębny mundur używany podczas ćwiczeń i działań zbrojnych. Dotyczył mundurów codziennych, i tak jak w wojsku, używanych w służbie codziennej i przy wyjściu na kampanię w polu, tu używanych podczas obrad zwyczajnych sejmu, w czasie trwania niejako „kampanii sejmowej”. Sejm ten, mający jedynie charakter postulatywny, zbierał się co roku najwyżej na tydzień. Nikłe kompetencje Stanów Galicyjskich przyniosły w konsekwencji skromne rezultaty. Andrzej Ajnenkiel w „Historii Sejmu Polskiego” (t. II, cz. 1: W dobie rozbiorów, Warszawa 1989) zacytował opinię Stanisława Grodziskiego, adekwatnie podsumowującego owe rezultaty: „Była to przecież działalność na miarę tej śmiesznej instytucji powołanej nie do decydowania o czymkolwiek, ale tylko ad magnam pompam vel ostentationem.”  I tej wielkiej pompie służyły mundury. Zwłaszcza mundur galowy.

Mundur galowy w wersji polskiej był, jak to zauważył Ostrowski, zadziwiającą hybrydą. Jego główne elementy stanowiły biały żupan i szkarłatny kontusz z granatowymi (niebieskimi) wyłogami. Jednakże stwierdzenie, że mundur ten był do pewnego stopnia zbliżony do munduru Orderu Orła Białego, nie odpowiada prawdzie. Ani kontusz, ani frak munduru orderowego nie miał tak istotnych, wyróżniających go granatowych wyłogów. Mundur galicyjski odzwierciedlał barwy herbowe i barwy prowincji, niebiesko-czerwoną flagę, którą do roku 1849 posługiwała się Galicja i Lodomeria.

Kolejne zdanie, że dodatkiem nieznanym w tradycji polskiej były bogate złote hafty i solidne epolety, w Polsce (w ostatnich latach I Rzeczypospolitej oraz w okresie Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego) noszone przez wyższych oficerów, tylko w części dotyczącej haftów jest prawdziwe. Złote hafty w liście dębu i wawrzynu istotnie były nam obce. Ale szlify, „szlejfy” – jak je ówcześnie zwano – złote, rzadko srebrne, chętnie noszone były przez szlachtę Rzeczypospolitej w latach 1778-1780 na swych mundurach wojewódzkich czyli też stanowych. Trzeba było aż sejmowego zakazu, by owe „szlejfy” odrzucono. Tyle, że zgodnie ze zwyczajem, nie były jeszcze usztywnione. Sztywne epolety, wzorem europejskich armii, pojawiły się dopiero za Księstwa Warszawskiego. Mundury obywatelskie w Księstwie (w wersji galowej) miały na kołnierzach i wyłogach rękawów hafty srebrne. Podobnych używano nie tylko w Królestwie Polskim i Rzeczypospolitej Krakowskiej, ale i w pominiętym tu Wielkim Księstwie Poznańskim. Co więcej, na epoletach munduru poznańskiego widniał herb wielkoksiążęcy, jak herb Galicji i Lodomerii na epoletach galicyjskich.

W katalogu zabrakło ważnego stwierdzenia o czytelnej w mundurze Stanów Galicyjskich ciągłości tradycji polskiego obyczaju mundurowego – noszenia równorzędnych co do znaczenia mundurów w wersji narodowej i cudzoziemskiej oraz odmieniania ich przez odwrócenie barw. Ta ostatnia praktyka tworzenia odmian sięga najstarszego polskiego przepisu mundurowego z 1746 r., kiedy to hetman w. lit. Michał Kazimierz Radziwiłł zalecił kontusze mundurowe. Dla oficerów i towarzyszy husarskich były karmazynowe z granatowymi wyłogami na piersiach i rękawach przy granatowych żupanach, i – jak wyraźnie zaznaczono –„e converso” (odwrotnie) dla petyhorców, czyli jazdy średniej. Przyznano im kontusze granatowe z wyłogami karmazynowymi, do tego żupany karmazynowe.

Z kolei obie wersje munduru, narodową i cudzoziemską, usankcjonował przepis munduru dla generałów z 1777 r.: „W Narodowym stroiu: kontusz granatowy […] wykładki u rękawów y podszewka karmazynowe, żupan biały. W Cudzoziemskim stroiu, zwierzchnia suknia granatowa […] z wyłogami z sukna karmazynowego”. Wprowadzony tego samego roku mundur orderowy Orderu Świętego Stanisława miał nie tylko obie wersje, kontuszową i frakową, ale jego barwy powstały zgodnie z założeniem prezentowanym w cytowanym przepisie kontuszów dla husarii i petyhorców. Skoro wyższy Order Orła Białego miał kontusz szkarłatny, a żupan biały, to mundur dla kawalerów niższego orderu, Świętego Stanisława, król Stanisław August wprowadził w barwach odmiennych – kontusz biały, a żupan szkarłatny.

Część hasłową katalogu poprzedzono czterema planszami z rekonstrukcjami omawianych mundurów Stanów Galicyjskich, galowego i polowego w wersji polskiej oraz galowego i polowego w wersji niemieckiej. Ich autor, Grzegorz Wojtasik, oparł je na wszystkich znanych dotąd przekazach. Plansza z kontuszem galowym powstała na podstawie dokładnego odtworzenia stroju z omawianego na początku portretu Hipolita Czajkowskiego. Druga, ze strojem polowym, na podstawie dwóch portretów dwóch przedstawicieli rodziny Krasickich – Ksawerego oraz Kazimierza Antoniego. Pokazana na obu planszach czapka polska według wizerunku na portrecie Czajkowskiego zwraca uwagę ażurową, na kształt wiązanej kokardy osadą kitki, przypominającą podobnie ażurowo wykonywane agrafy na czapkach Kawalerii Narodowej. Plansza trzecia stanowi rekonstrukcję ubioru galowego według barwnego wizerunku Jana Józefa Haara. Niestety, dotąd nie odnaleziono oryginału i ów projekt, bo tak jest identyfikowany, choć wygląda to na zwykłą ilustrację, znany jest wyłącznie z reprodukcji. Tylko ostatnia, czwarta plansza, oparta jest na zachowanym fraku munduru polowego. To jedyny egzemplarz galicyjskiego munduru stanowego przechowywany w zbiorach publicznych, w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Opisując portrety w części katalogowej nie skomentowano zaskakującej różnicy w sposobie noszenia do stroju polskiego pasa kontuszowego, raczej nie do pomyślenia w dawnej Rzeczypospolitej. Mianowicie na litografowanym portrecie księcia Lobkowicza (kat. 4), bo tak jego wydawca spolszczył nazwisko Lobkowitz, polszcząc przy okazji imię Longin na Długosz, kontusz ubioru galowego jest nałożony z otwartymi połami luźno na żupan i ten dopiero jest przepasany. Identycznie ukazany został Czajkowski (kat. 5), ale gdyby ten zwyczaj odnieść na podstawie tych dwóch wizerunków tylko do ubioru galowego, okazuje się, że nie było takiej reguły. Tak samo luźno ma nałożony kontusz, ale już polowy, Aleksander Stadnicki z kolejnego portretu (kat. 6, miniatura w zbiorach Muzeum Narodowego w Poznaniu). Podobnie w luźnym kontuszu polowym został przedstawiony Kazimierz Antoni Krasicki na portrecie (kat. 8) ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie. Jednakże na portrecie z Narodowej Lwowskiej Galerii Sztuki  (kat. 9) przedstawiającym go w tym samym ubiorze, ma przepasany kontusz, a nie żupan.

Luźne noszenie kontuszy było być może naśladownictwem sposobu jego zakładania przez Augusta księcia Lobkowicza. Znana jest tendencja do naśladowania osób zajmujących wysoką pozycję w życiu publicznym i do tego poważanych. A ówczesny „Gubernator iako też Prezes Stanów w Królestwach Galicyi i Lodomeryi”, jak brzmi podpis na jego litografowanym wizerunku zamieszczonym w katalogu (kat. 4), według dość powszechnie podzielanej opinii był przychylny Polakom. Pamiętnikarze: Franciszek Ksawery Prek („Czasy i ludzie”, Wrocław 1959) oraz Benedykt Gregorowicz („Pamiętniki urzędników galicyjskich” Kraków 1978), wystawili mu jednoznaczne świadectwo. Prek odnotował: „Był to człowiek przyjemny, łagodny w swym urzędowaniu, grzeczny dla obywateli i w ogóle przystępny dla każdego, był wesołym i lubił rozmawiać z damami”. Dodał Grygorowicz: „Będąc gubernatorem Galicji, okazał się w r. 1831 podczas powstania polskiego wyrozumiałym i pobłażliwym, co mu, jak wtenczas mniemano, niedobrze w Wiedniu przyjęto” i w 1832 został zdymisjonowany. Wracając w Galicji po 1867 r. do stroju narodowego, dalej podobnie wiązano pasy na żupanie, ale wtedy, gdy jednocześnie zarzucano na ramionach delie.

Przepis z roku 1817 wprowadzający mundury polowe stwierdzał, że do stroju narodowego pas musi być „śrebrno-lity”. Tymczasem za wyjątkiem jednego portretu Marcina Morawskiego (kat. 10) przedstawionego z pasem wyraźnie srebrnolitym, na wszystkich pozostałych widać pasy złociste, a w jednym przypadku autorka haseł zauważa nawet (kat. 9), że przedstawiony pas jest niewątpliwie jeszcze z XVIII w. i pochodzi być może z wytwórni Paschalisa Jakubowicza.

Oba portrety Kazimierza Antoniego Krasickiego oraz miniatura Stadnickiego ukazują kontusze polowe bez epoletów. Dopuszczał to przepis – „Mundur polowy można też i bez tych epoletów nosić.” Z kolei portret Ksawerego Krasickiego (kat.7), na którym przedstawiony jest w kontuszu polowym identycznym z widniejącym na lwowskim portrecie Kazimierza Antoniego Krasickiego (kat. 9), pozwala spostrzec inną oboczność w sposobie jego noszenia. Ksawery ma kontusz zapięty na trzy złote guzy z herbem Galicji, Kazimierz ma go zaś z tych guzów rozpięty, przez co długi szalowy szkarłatny kołnierz przechodzi w wywinięte wyłogi.

Warto przy okazji zauważyć, że widoczny na piersi Ksawerego (kat. 7) Medal Srebrny Orderu Wojskowego (Virtuti Militari) nie był malowany z natury, bowiem został przedstawiony jako okrągły, gdy w oryginale miał kształt owalny. Tej różnicy w katalogu nie odnotowano.

Ksawery Krasicki służył ochotniczo w Kawalerii Narodowej, ale nie będąc oficerem, za zasługi w wojnie 1792 r. otrzymał niższy stopień orderu, przewidziany dla podoficerów i szeregowców. Poza momentem dekoracji nie miał kiedy nosić medalu, bo go Targowica natychmiast zakazała, a policja odbierała; możliwe więc, że go nie zachował. Jednakże pamiętając o otrzymanym wyróżnieniu, ale już nie o jego wyglądzie, gdy Order Wojskowy z odznakami zamienionymi na krzyż znowu zyskał ogromną popularność w niedawnym powstaniu 1831 r. przeciw Rosji, kazał medal odmalować na swoim portrecie. Po pięćdziesięciu latach kojarzył już tylko, że jako medal, był pewnie okrągły, że miał napis Virtuti Militari (nb. na odwrotnej stronie), i że miał wstążkę niebiesko-czarną, bo na takiej wszyscy nosili już krzyże. Także Kazimierz Antoni Krasicki, który za udział w powstaniu 1831 r. otrzymał Krzyż Złoty Orderu Wojskowego Polskiego i też z nim został sportretowany (kat. 8 i 9). Tymczasem zanim medale w sierpniu 1792 r. zamieniono na krzyże, rozdawane były na wstążce w barwach Orderu Świętego Stanisława – czerwonej z białymi paskami.

Dwie pozycje kończące katalog, to rękojeść szpady i temblak. Nie wiedzieć dlaczego w opisie owej rękojeści (kat. 18) stwierdzono, że choć w regulacji z roku 1817 przewidziano do munduru w wersji niemieckiej szpadę „z rękojeścią śrebrną lub śrebrno-blatowaną” , zachowany egzemplarz zgadza się z tym zapisem tylko jeżeli chodzi o barwę metalu, i że nie jest to srebro. Tymczasem przepis wyraźnie zezwalał zamiennie na szpadę o rękojeści srebrzonej (śrebrno-blatowaną). Tarczka jelca w kształcie tarczy amazonek ma dwa, nie zauważone w opisie okrągłe otwory, co być może sugeruje brakujące nakładki. Z kolei rękojeść szpady widoczna na portrecie Kazimierza Bzowskiego w mundurze polowym kroju niemieckiego (kat. 13) ma, nie – jak się wydaje – ale zdecydowanie inny kształt. A przede wszystkim jest w kolorze złotym, sprzecznym, co prawda z przepisem, ale odpowiada takiej samej złocistej oprawie szpady na wizerunku określonym jako projekt munduru galowego (kat. 2). Ta sprzeczność może być pozorna, bowiem odkąd wprowadzono w armiach europejskich mundury, kolor oprawy broni dostosowywano zazwyczaj do kolorów guzików. Podobny zwyczaj znany był i w wojsku polskim i ta tradycja, być może, zaważyła na doborze oprawy.

Zaskoczenie budzi ostatnie hasło katalogu (kat. 19). Już sam tytuł – „Temblak (pendent)” wskazuje na pomieszanie pojęć. Temblak, często zwany w dawnej polszczyźnie z niemiecka „feldcech”, jest znakiem służby wiązanym na rękojeści broni białej i taki „znak polowy” został przedstawiony w katalogu. Tymczasem pendent, to pas do podtrzymania owej broni u boku. Niestety, autor wyraźnie nie rozróżnia tak różnych obiektów pisząc: „Przedmiot tylko częściowo odpowiada przepisowi z r. 1817, gdzie przewidziano, że pendent (temblak) ma być wykonany >ze skóry czarnej lub srebrno haftowanej<”. A przecież w części hasłowej katalogu (kat. 1) zreprodukowano stronę „Gazety Lwowskiej” nr 77 z 14 maja 1817 r. zawierającą opisanie obu przedmiotów. Cyt.: „Pendent, według upodobania, ze skóry czarney, lub śrebrno haftowaney”. I zdanie następne: „Port d’Epée, śrebrne.”  O tym znaku pisał już ks. Kitowicz w XVIII w.: „przy gifesie [rękojeści szpady] wiszący temblak jedwabny, srebrem przerabiany, z kutasem takimże (który znak po francusku nazywał się pour tepe, po niemiecku feldceich…)”.

Przedstawiony temblak ma prążki na taśmie szkarłatne, nie karmazynowe, a herb Galicji haftowany jest obustronnie na obsadzie, a nie na „chwoście”. Istotnie, taki temblak, choć tylko z dwoma prążkami, a nie z trzema, jak prezentowany, widać zawiązany na rękojeści szpady na portrecie Kazimierza Bzowskiego (kat. 13), natomiast całkowicie zgodny z przepisem, bo całkowicie srebrny i bez herbów na obsadzie, ma zawiązany na rękojeści szabli Marceli Morawski (kat. 10), czego już nie dostrzeżono.

Opisana publikacja jest cennym zbiorem różnorodnych informacji przydatnych w badaniach munduroznawczych XIX w., ograniczających się dotąd do mundurów wojska polskiego. Jak się okazuje, galicyjskie mundury stanowe są po części kontynuacją wcześniejszych mundurów szlachty polskiej. Pracownikom Państwowych Zbiorów Sztuki na Wawelu, inicjatorom badań tego zagadnienia, należy tylko przyklasnąć i podziękować za trud organizacji specjalistycznej wystawy i publikacji omawianego katalogu sumującego owe badania.

 

3001 Total Views 2 Views Today
Partnerzy

karta_logo_MNK_B

mwp

muzuem_lodz

wmwpozn

MuzeumWroclaw

logo Muz. Lub.-1

silkfencing